Szara kotka regularnie pojawia się na placu
Słowiańskim. Policjant sądowy zauważył, że niekiedy już o szóstej rano
przychodzi ja nakarmić pewna pani. Drugi raz pojawia się po południu.
„Kołodziejska błysnęła w scenie nocnych
majaków, kiedy widzi na swoich czystych dłoniach krew”.*
Przygoda Tatiany Kołodziejskiej z koci
rodzajem rozpoczęła się 10 lat temu, gdy znalazła małego kocurka na drodze
do Dębna.
W domu były tylko trzy psy – mówi aktorka
Lubuskiego Teatru. – Dopiero, gdy znalazłam tego kotka ze zmiażdżoną
miednicą, zaczęłam patrzeć na koty zupełnie inaczej.
Przekonała się, że wiele obiegowych opinii
o tych zwierzętach jest nieprawdziwych. Chociażby ta, że kot nie przywiązuje
się do człowieka, tylko do miejsca; że chodzi własnymi drogami...
- Pan z ochrony wie, że to ja stoję pod
bramą, bo wszystkie koty wyskakują z kryjówek. One słyszą i rozpoznają mój
samochód – mówi Tatiana Kołodziejska.
Kiedyś do teatru przybłąkała się dzika
podwórzowa kotka. Urodziła kocięta między dekoracjami za sceną.
- Koty nie mogły tam być. Przeniosłam je
do starego samochodu na zapleczu i zaczęłam się nimi opiekować. I ta dzika
kotka okazała się najwierniejsza., chociaż... co jakiś czas przynosiła kocięta.
Kiedy tylko szłam do garderoby, nieważne, o której godzinie, Kitunia czekała
na oknie. Jak pies biegała przy nodze.
Kiedy aktorka wychodzi na podwórze za
budynkiem teatru, nagle zewsząd pojawiają się koty. Biegną za nią do
ustronnego kąta przy parkanie.
- Te, które tu przychodzą, są kompletnie
dzikie. Część z nich urodziła się w teatrze, w piwnicy. Większość z nich
udawało mi się oddać, ale zawsze był jakiś nieszczęśnik z miotu, który
nie znalazł domu, te czarne przychodzą z ulicy dr. Pieniężnego. Kiedy nabiorą
zaufania, łaszą się, ocierają. Nawet one potrzebują kontaktu z człowiekiem.
Podwórkowe koty, które przychodzą na
teatralne zaplecze, to Kitunie, bo gdy pani Tatiana wołała „swoją” Kitunię,
przychodziły wszystkie.
- Najdziksze małe kociaki dają się oswoić
i staja się domowymi kotami – uważa aktorka. – Potrzebują jedynie dużo
miłości, ciepła i spokoju,
„Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w
swoim następnym życiu wrócą jako myszy.” **
Barbara Sadłowska
TYDZIEŃ zielonogórski. Dodatek do Polska Lubuskie, 16 listopada 2007